Zapoznając się z wydawanymi w ramach akcji #DumnyDekarz publikacjami Dekarze, mieliście okazję poznać wiele dekarskich firm rodzinnych.
JAKI OJCIEC, TAKI… SYN?
Marek Francuz przekazał dekarstwo w genach. Jego syn, Paweł rozwija się na godnego zastępcę ojca, co przy renomie, na jaką lata pracował Marek jest nie lada wyzwaniem. Panowie pracują ramię w ramię, łącząc doświadczenie z nowatorskim spojrzeniem na działalność w branży dekarskiej. Ich recepta na sukces to trzy proste składniki: najwyższa jakość, zgrana ekipa i dystans do siebie.
Dekarstwo gości w ich domu od dawna. Marek Francuz zaczynał ponad dwadzieścia lat temu ucząc się fachu od swojego wuja. Dzisiaj, wraz z synem, ramię w ramię prowadzą firmę, z powodzeniem realizując prestiżowe inwestycje.
Przedsiębiorstwo Jana Stożka ma tradycyjne korzenie, niemniej przełamuje stereotyp na temat kobiety na dachu. Jego córka, Agnieszka Stożek, z powodzeniem i z przyjemnością od dekady praktykuje w zawodzie u boku ojca. I całą sobą stanowi, że dekarstwo to nie tylko praca, ale sposób na życie.
Istotne jest to, by sprawy rodzinne zawsze zostawały w domu, a na budowie być dla siebie po prostu pracownikami. Albo szefem i pracownikiem, choć nie zawsze musi być tak, jak wymyśli szef. W firmie rodzinnej nie chodzi o stanowiska. Praca ma być po prostu wykonana najlepiej.
TRADYCJA OD POKOLEŃ
Wnuczek Józefa Grobelnego, który ma 17 lat, choć wybrał liceum zamiast szkoły budowlanej, w wakacje pomaga swojemu tacie, który jest dekarzem. U Józefa Szmyda dekarstwo to rodzinna tradycja – dziadek był rasowym cieślą, stolarzem i dekarzem, ojciec również robił dachy. Córki mają mężów dekarzy, a w rodzinie są trzy firmy dekarskie: brata, syna i jego własna.
ZA PAN BRAT
Założona w 1983 roku firma ojca Bednarskich, dzięki zaangażowaniu trzech braci działa nieprzerwanie do dziś. Jak mówią, to dzięki temu, że się uzupełniają. Karol specjalizuje się w dachówce, Sylwester robi więźby i wszystkie detale, Wojciech pracuje przy giętarce. Początkowo pomagali ojcu w drobnych pracach dekarskich, z czasem przyszło więcej obowiązków na dachu. Już w wieku 14 lat jeździli na budowę pomagając przy prostych sprawach. Nie od razu im się spodobało – początkowo traktowali to jako obowiązek, a z wiekiem po to, by mieć własne pieniądze na wakacje i inne przyjemności.
SUKCESJA W FIRMIE DEKARSKIEJ
Z aktualnych regulacji prawnych wynika, że wraz ze śmiercią przedsiębiorcy, prowadzona przez niego firma przestaje istnieć. W przypadku firmy rodzinnej generuje to wiele problemów – od prozaicznych, jak prawo do posługiwania się nazwą firmy, do bardziej dotkliwych, takich jak brak możliwości posługiwania się numerem NIP, wygaśnięcie umów (w tym o pracę), kontraktów, licencji, pełnomocnictw i szereg innych ograniczeń prawno-podatkowych.
Ratunkiem w takiej sytuacji jest działanie z wyprzedzeniem, za życia, poprzez powołanie zarządcy sukcesyjnego, za pomocą pisemnego zgłoszenia do CEIDG. Jego rolę może przyjąć́ także prokurent przedsiębiorcy.
Post factum zarządcę̨ sukcesyjnego mogą̨ powołać spadkobiercy, przed notariuszem, jednak mają na to dwa miesiące i wymagana jest jednomyślność spadkobierców (zgoda osób, którym łącznie przysługuje udział w przedsiębiorstwie w spadku większy niż 85%, więc żeby taki zarządca mógł działać, de facto muszą zgodzić się na to wszyscy spadkobiercy).
Powołanie zarządcy nie rozwiąże wszystkich problemów, ale ułatwi kontynuowanie działalności. Wszelkie szczegóły precyzuje Ustawa z dnia 5 lipca 2018 r. o zarządzie sukcesyjnym przedsiębiorstwem osoby fizycznej (Dz.U. 2018 poz. 1629). Sukcesja firm jednoosobowych również jest możliwa!